piątek, 17 czerwca 2011

Lampa nr 6/ 2011 już do kupienia.

W kioskach, empikach , księgarniach 
do kupienia 
nowy numer 
Lampy 
nr 6 / 2011 
W najnowszej Lampie nr 6 / 2011 artykuł Przemysława Strożka "Rythm Science Sound Unbound DJ Spooky'ego, czyli afrofuturystyczne samplowanie kultury" i fragment książki Konstantego Usenki , która ukaże się jesienią w Czarnem o rosyjskim undergroundzie. ten fragment pod tytułem "Moskiewskie mu" plus rysunkowa relacja Marcina 11 Pryta z nieudanego zamachu klezmerów z getta na Cezara Zero pod tytułem:" Na przyjęciu u Cezara". Oczywiście kilkadziesiąt innych stron  z  interesującymi tekstami, poezją, prozą, plus mnóstwo recenzji. Zapraszamy do kiosków.
Cena 9.99 zł, 
nakład limitowany, tylko 1000 egzemplarzy

Kosmopolitania 5. Pięciokrotne dziękuję! + Bajka o królewiczu i cudownym kraju

DZIĘKUJĘ Adamowi Sitarkowi za wykład. Na spotkaniach Kosmopolitanii oprócz tematów związanych z kosmopolityzmem, futuryzmem, filmem, i różnymi innymi odłamami aktywności życiowych na pewno znajdzie się miejsce dla historii z łódzkiego getta. Dziękuję wszystkim za przybycie do gościnnej Fabrystrefy [ Paweł Justyna DZIĘKUJĘ ] Byłem zaskoczony frekwencją stąd dostawianie krzeseł. Adam Sitarek przeznaczył swoje honorarium na cel charytatywny, dziękuję !. Zapraszam wszystkich na kolejne spotkania. Do wymiany opinii, sugestii, zachęcam także do przełamania się i brania udziału w dyskusji po wykładach rozumiem problem bo sam mam duże kłopoty z publicznym wypowiadaniem się, ale może wspólnie to przełamiemy na kolejnych spotkaniach dla dobra wyzwalania nie tylko Kosmopolitanii ale nas samych. Kosmopolitania może  być przestrzenią, w której mamy okazje wysłuchać wykładów niekoniecznie posiadając bilety do miejsc uniwersyteckich, stąd też moja radość, że na ostatnim spotkaniu było tak wiele osób w różnym wieku. Te półtorej godziny skupienia i wejścia w  historię gettowych rewii, "dworskich" malarzy i ulicznych grajków kontestujących Rumkowskiego były bardzo dużym przeżyciem. Wyjście na rzeczywistość 2011  i powrót przez Bałuty nabrał innego  kontekstu, którego słowna reprezentacja była wyrażona poezją Abrama Cytryna, dziekuję . 
Zapraszam na kolejne spotkania. informacje na bieżąco tutaj  i w zakładce wydarzenia na www.facebook.com/FreeKosmopolitania
[ Marcin 11 Pryt , 17-06-2011 ]

18 czerwca 2011 można usłyszeć  Adama Sitarka na koncercie
zespołu 
WIEŻE FABRYK


Bajka o królewiczu i cudownym kraju


Bajka o królewiczu i cudownym kraju
gdzie mimo głodu i nieurodzaju
3 pokolenia pracowały w chwile radosne
poprzez zimę, jesień, lato, wiosnę
Pod ciężkim jarzmem
Ugina się dziecię
„Czy zawsze już będzie tak na tym świecie?”
ściska się bólem serce królewicza
na widok smutnego dziecięcia oblicza
i wśród dworskiej ciszy, podczas kurów pienia,
ulatują w przestworza monarsze marzenia.
Zamarzły rzeki, zamarzły stawy,
Śnieg otulił ziemię puszystym kobiercem,
mimo to jednak król nasz łaskawy,
oddaje się sprawie duszą i sercem.
W ciepłe letnie popołudnie,
gdy słońce świeciło cudnie,
na łące przy ruczaju,
aniołowie oznajmili:
Że ten, kto chce zostać w Raju,
ten nie tracąc ani chwili,
musi zacząć bieg do mety.
Ten, kto potknie się niestety
wyrzucony będzie z Raju,
wróci do starego kraju.
A z daleka już przeszkoda,
leży w poprzek niby kłoda,
kto się nie potyka, ni o nią uderza,
ten pasowany jest na rycerza,
a rycerz taki już znakomity
przyjęty zostaje do dworskiej świty.

Pracują wszyscy na kraju chwałę
i godziny całe
spędzają nad maszynami.
Suknie wylatują już drzwiami,
pasków układają się całe stosy
od nich zależą przecież Raju losy.
Kto przy tej przeszkodzie się nie złamie,
kto teraz całe wyniesie ramię,
kto wyjdzie teraz z czołem wzniesionym,
sowicie zostanie wynagrodzony.
Przeszły już przez drogę śliską,
ale teraz są już blisko.
Oto stanął domek cały
niepozorny jest i mały.
Przez otwarte już podwoje,
płacząc drepce parek troje:
igła z załzawionym oczkiem
a z nią szpulka drobnym kroczkiem
i nożyczki w swych podrygach,
też zawodzą; tuż jak fryga
szpulka z główką przekrzywioną;
obok z miną rozzłoszczoną
maszyna się wtacza,
taboret rozpacza
Wszystkim w oczach złość się świeci
„Ładny los! Idą do dzieci!”
Teraz kolej jest na kłótnie
„usadowicie się w małej sali”
mówi szpulka rezolutnie
„bo nam tutaj miejsce dali”
i wlatuje wiele dzieci
wszystko do maszyny leci
gdzie już wielki jest ogonek
rozpoczął się pracy dzionek.
Pot dziewczynce spływa z czoła,
„Oto stanął domek mały...”

bezradnym wzrokiem błądzi dookoła
To przez psotne te chochliki, które figle swe i zbytki
Wyprawiają w sposób brzydki
jej się ciągle psują szyki.
Hej! zniknęły już przeszkody!
przełamane wszystkie lody!
Chochliki nie przeszkadzają,
dzieci z nich pociechę mają.
Zmykaj, Smutku! Zmykaj! Wiej!
Radość u nas!
Hej! Hej! Hej!
Kłopot ten wnet ulatuje
i już każdy się raduje.
W jasnym obszernym pokoju
zapomina o pracy, znoju;
gdy z formą własnej roboty,
która skacze aż ze ściany
z wielkiej uciechy i ochoty
idzie w tany.
I wzięli się pod rękę Smutek razem z Troską
musieli wyminąć Szkółkę Glazerowską
a królewna Radość i książę Wesele
w tejże słynnej Szkółce przebywają wiele.
Skacze się wesoło z tą radością złotą
a do pracy się zasiada z księżniczką Ochotą
A ten urwis Psota przewraca im stołki
podczas pracy czy po pracy wywraca koziołki.
Dni płyną bajecznie, dni płyną tęczowo
każdy dzień przynosi Radość kolorową.
Choć jeszcze na polach leżą białe śniegi,
już powiększone krawcowych szeregi.
na oścież otwarto domku podwoje
przez nie wstępują nowych dziewcząt roje!
A gdy się otwarły bramy
Zawołały: „już wkraczamy!”
„Psotne te chochliki...”

Blask z ich twarzy wkoło bije:
„Hejże!!! Hurra!!! Niech nam żyje!!!
Płynną, jak wezbrana struga.
Pełna sala jedna, druga.
Już są pełne korytarze,
Coraz widać nowe twarze.
„Och! jak ciasno! już nie mogę!
Przez komin wytknęłam nogę!
A rękę przez szparę w ścianie!
Och! Nie mogę już kochanie!
Leżymy, jak śledzie w beczce!
Moja głowa w cudzej teczce!
Och! Ratujcie! Już nie mogę!!!
...Patrzcie?!... Tam!... Wskazują drogę!”
Świt... zza góry słońce wysyła promienie,
zza krzewów gdzieniegdzie wyłaniają się cienie
i znikają powoli. Słońce blaskiem złotym
oświeca szczyt góry i już w chwilę potym
wychylają z traw główki niezapominajki,
otaczające zamek... jak z bajki.
Lekko otwierają się jego wrota,
i nadbiega wesoła brać złota
„Hej! hej! hu! ha! hip! hip! Hola!”
Sapią dziateczki, jak małe miechy,
z niemi się budzą z snów zimowych pola.
Ile wesela! Ile uciechy!
Wszystko odżywa, w powietrzu czuć wiosnę,
wznoszą się ku niebu okrzyki radosne.
Rozśpiewana dziatwa w tym kwitnącym maju,
wkracza zwycięsko do Zamku – Raju.
Jej wciąż szczęście towarzyszy;
z dala się błagania słyszy.
Z niemi ciągle radość kroczy,
tam smutek przesłania oczy.
Dziatkom, zapłakanym srodze,
co tyle przeszkód mają na swej drodze,

wznoszą oczy swe do góry,
kędy niedosiężne mury,
tam, gdzie fosa się rozlewa,
tam, gdzie złote bractwo śpiewa,
gdzie weselem i rozkoszą
wzbrały mury.
Tam się wznoszą ich błagania
od wieczora do zarania.
Wspinają się wąską ścieżyną pod górę,
wkrąg otaczają ich bory ponure,
krzewy nastraszają swe kolce cierniste,
czeluścią zieją jamy przepaściste,
w których podstępnie czyhają węże jadowite,
śliskie i lepkie. Gady rozmaite
pęłzną pod nogi. Potwory, stonogi
lepią się do nóg. Przebyli bór.
U rozstaju dróg odetchnęli swobodnie,
lecz... złudna szczęścia chwila,
bo potwory smok z ziemi się wychyla.
Znów się zaczyna walka zażarta,
jakże pokonać takiego czarta,
znów się zaczyna bój,
i nowe troski i nowy znój.
Jedne się cofnęły, trudem zwyciężone,
a drugie szły naprzód wciąż nieustraszone,
bo silna wola zwyciężyć musi!
nic ich nie pokona, nic ich nie skusi.
Nie zlękli się Baby Jagi, ni kota, ni sowy,
nie zlękli się smoka, choć ten był trójgłowy,
wnet okrzyk z piersi wyrywa się chórem,
oto stanęły przed potężnym murem.
Mur był wysoki, gruby i nie do przebycia,
a przed nim fosa toczyła swe wody,
cóż to?!... Królewicz wychodzi z ukrycia,
w cudownych szatach, piękny i młody.
Dzieciom zdumienie otwiera oczy
bo król był przepiękny, bo król był uroczy.
Przerzuca przez fosę most duży, zwodzony;
podaje dziatwie prawicę,
radość bije z oczu, jest rozpromieniony
szczęściem jaśnieją mu lice.
Ranek był cudny. Korony drzew
lekki wietrzyk kołysał i łagodny wiew
ochładzał dziatek twarze. Trawy obfi te w rosę
goiły poranione, słabe nogi bose.
Wprowadzono je do jasnej, przestronnej komnaty,
tam ukazał im się Anioł strojny w cudze szaty.
Jego widok spędził z twarzyczek troski
bo wszystkich owionął czar dziwny, czar boski
On trzymał wagę i złotą strzałę,
rozdzielał dziewczynki duże i małe.
W ten sposób dwie grupy nowe
zaczęły kursy zawodowe.

ŹRÓDŁO: http://grundtvig.org.pl/s/p/artykuly/11/110/Nauka%20w%20getto.pdf


Bajka z historią w tle...W Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie przechowywany jest album z niezwykłymi rysunkami
ilustrującymi wierszowaną opowieść pt. „Bajka o królewiczu i cudownym kraju”. Jest to zakamuflowana przypowieść o getcie i jego mieszkańcach. Wstrząsająca, biorąc pod uwagę prawdopodobną datę jej powstania i przesłanie, jakie z sobą niesie. Opowieść w formie albumu powstała prawdopodobnie w 1942 roku, w trakcie deportacji z getta, a może nawet później. Od stycznia do czerwca 1942 r. Niemcy wywieźli wtedy z getta ponad
55 tys. osób. Deportacji mogli uniknąć tylko ci, którzy pracowali. To wtedy, by ratować przed wywózką najmłodszych mieszkańców, zaczęto zatrudniać w różnorodnych resortach pracy dzieci. Książę z twarzą Leona Glazera Najmłodsi byli zatrudniani m.in. w fabrykach krawieckich, kamaszniczych, metalowych. Praca była dla nich szansą na przeżycie, więc
zabiegali o nią wszyscy. Małe dziewczynki musiały szyć na maszynach, wycinały wkładki do butów, plotły
warkocze ze słomy. Chłopcy prostowali igły, przybijali podeszwy. Praca była często ponad ich siły. Jedną z fabryk zatrudniających dzieci była fabryka Leona Glazera, gdzie szyto bieliznę i ubrania, którymi getto się szczyciło. Na początku
1941 roku w fabryce Glazera było 77 maszyn do szycia i 157 osób, rok później na 800 maszynach pracowało
na dwie zmiany ponad 1500 osób. Przy fabryce Glazera działała tzw. szkółka, gdzie dzieci w przerwach
w pracy mogły się trochę uczyć i bawić. Powstał tam nawet dziecięcy teatrzyk, o którym opowiadają ci, którzy przeżyli wojnę. Był też chór i zajęcia plastyczne. Nie udało się ustalić, kto był autorem bajki o królewiczu, ani wspaniałych rysunków. jest dokumentem wyjątkowym. Ta bajka była próbą zapalenia światła
w mroku… Choć z pozoru to zwykła opowiastka dla dzieci o chochlikach przeszkadzających dziewczynkom pracować i o królewiczu, który je ratuje z opresji, można odczytać z niej wiele na temat losów mieszkańców getta. Album zawiera 17 rysunków świetnych technicznie. Bez wątpienia ich autorem nie był amator, ale ktoś dobrze znający rzemiosło artystyczne. Królewiczem pokazanym w albumie był Leon Glazer, a aniołem Maryla Diamant, kierująca
szkółką. Ich twarze zostały wycięte z fotografi i i wklejone (kolaż to jedna z ulubionych form plastycznych
w getcie). Tekst napisany został piękną polszczyzną. Prawdopodobnie był przepisywany przez kilka
różnych osób, sądząc z charakteru pisma najpewniej robiły to także dzieci. Być może „Bajka…” powstała nawet po tym, jak z getta wywieziono kilka tysięcy małych dzieci do 10 roku życia. Naziści uznali, że one, podobnie jak chorzy i starcy powyżej 65. roku życia, są bezużyteczne, bo nie mogą pracować. Dzieci wywożono w dramatycznych okolicznościach,
zwłaszcza na początku września 1942 roku. Ten okrutny moment przeszedł do historii pod nazwą
„wielka szpera”. Te, którym udało się przeżyć, były zatrudnione w resortach bądź ukrywane przez rodziny.
Małe dzieci w ogóle zniknęły z getta. Tragiczną paralelę między rysunkiem z „Bajki…”, a jednym z archiwalnych zdjęć, dostrzegła kanadyjska badaczka Irena Kohn. Album z „Bajką o królewiczu…” został znaleziony po wojnie w ruinach
getta przez Abrahama Jasni. Po jego śmierci w 1971 r. został przekazany do Yad Vashem przez jego żonę. Wydany w 1997 r. podręcznik dla nauczycieli opracowany przez Carmit Sagie i Naomi Morgenstern dla International School for Holocaust Studies, pomaga mówić o historii tego dramatycznego okresu w historii Żydów z najmłodszymi.




piątek, 10 czerwca 2011

Kosmopolitania 5-e spotkanie 16-06-2011 czwartek 19:00 Łódź, Fabrystrefa

Kosmopolitania 5-e spotkanie 
16-06-2011 
czwartek 
19:00 
Fabrystrefa 
Piotrkowska 138/140
Łódź 
WSTĘP WOLNY 

KULTURA W ŁÓDZKIM GETCIE

Opowieść o tym, jak w ekstremalnych warunkach rozwijała się kultura. O potrzebie tworzenia w cieniu katastrofy. Kosmopolitania zaprasza na spotkanie z historią miejsc i miasta, w którym się narodziła idea jej wyzwolenia. Spotkanie poprowadzi Adam Sitarek.

Adam Sitarek – historyk, pracownik Uniwersytetu Łódzkiego i Biura Edukacji Publicznej IPN w Łodzi, doktorant Instytutu Historii UŁ. Przygotowuje rozprawę doktorską nt. struktury i działalności administracji żydowskiej łódzkiego getta. Jest autorem kilkunastu artykułów oraz współredaktorem wydawnictw źródłowych m.in. Kroniki getta łódzkiego / Litzmannstadt getto 1941–1944 (Łódź 2009) i zbioru przemówień Przełożonego Starszeństwa Żydów w łódzkim getcie „Słuchają słów Prezesa…” Księga przemówień Ch. M. Rumkowskiego (Łódź 2011). Gra na gitarze basowej w zespole WIEŻE FABRYK




ABRAM KOPLOWICZ "MARZENIE"

Jak ja mieć będę dwadzieścia lat,
Zacznę oglądać nasz piękny świat.
Usiądę w wielkim ptaku motorze
I wzniosę się w wszechświata przestworze.


Popłynę, pofrunę w świat piękny, daleki,
Popłynę, pofrunę przez morza i rzeki.
Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem.
Się będę zdumiewał nad Nilem, Eufratem. 
Zobaczę sfinksy i piramidy
W prastarym kraju boskiej Izydy.
Przepłynę nad ogrom wody Niagary.
Kąpać się będę w słońcu Sahary.



Przez szczyty Tybetu, co w obłokach giną,

Nad cudną, tajemną magów krainą.
A wydostawszy się spod skwarów mocy,
Będę szybował nad lodem Północy. 
Przefrunę nad wielką wyspą kangurów
I nad szczątkami Pompei murów.
Nad Świętą Ziemią Zakonu Starego
I nad ojczyzną Homera słynnego.



Się będę zdumiewał nad pięknym światem
Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem.






Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi i zaczerpnięte zostały z publikacji Getto łódzkie / Litzmannstadt Getto 1940-1944, pod red. J. Baranowskiego i S. M. Nowinowskiego, Łódź 2009. Oraz ze zbiorów Yad Vashem w Jerozolimie i pobrane zostało ze strony internetowej www.yadvashem.org

"...Ale zmartwione nie bądźcie cipulki..." Jankiel Herszkowicz 1941

...Wszystkie dziewczynki się wstydzą,
ani szminki, ani brwi.
Żadnej rozrywki, żadnego fajfu,
ani różu, żadnej ondulacji.
Nie ma obiadu, żadnej kolacji,
do mycia nie mają żadnego mydła.

Ale zmartwione nie bądźcie cipulki,
wszystkie śpiewajcie ze mną ten refren:
o, joj, joj.

JANKIEL HERSZKOWICZ

"...Przyszły czytelnik skłoni głowę w zwątpieniu wobec częstych relacji na temat imprez rozrywkowych i innych form życia społecznego i zacznie roztrząsać w swym sercu, że być może sytuacja mieszkańców getta nie była aż tak tragiczna, skoro życie społeczne było tak bogate i kipiące... Już teraz jest wielu takich w getcie, którzy odrzucają tę przyjemność, twierdząc, że takie spłycanie życia nie pasuje do okoliczności. Ale znajdowalibyśmy się w pozycji kogoś, kto tłumi najbardziej podstawowy instynkt życia u ludzi w kłopotach, gdybyśmy zasypali im jedyne źródło witalności i afirmacji życia. Móc znów siedzieć w sali teatralnej, daleko od beznadziejnej rzeczywistości, wyjść na korytarz w czasie przerwy, poplotkować, poflirtować, pokazać nowe ubranie, nową fryzurę - te rzeczy nie należą do luksusów, które trzeba odebrać ludziom żyjącym w centrum kulturalnym o pierwszorzędnym znaczeniu, jakim była Łódź przed wojną. Dlatego też kronikarz dziejów getta pragnie ze zrozumieniem ustosunkować się do tego zjawiska i powiedzieć przyszłemu czytelnikowi, że cierpienie w getcie nie było mniejsze przez to, że ktoś doświadczył w nim paru godzin radości...."
Kronika getta łódzkiego, 9 czerwca 1943
http://www.facebook.com/event.php?eid=188459747869394 

Kosmopolitania 5-e spotkanie 
16-06-2011 
czwartek 
19:00 
Fabrystrefa 
Piotrkowska 138/140
Łódź 
WSTĘP WOLNY 

piątek, 3 czerwca 2011

Z ostatniej chwili: Cezar Zero przeżył ! Mimo to, nie poddawajmy się. Można zaatakować Cezara!

Z ostatniej chwili: Cezar Zero przeżył ! Flamiusz Xerus będzie pełnił obowiązki Cezara do końca rekonwalescencji w kurortach Cesarstwa. Mimo to, nie poddawajmy się. Można zaatakować Cezara! Można nadszarpnąć jego konsystencję! Musimy próbować! Cezar i jego Operatorzy  to nie wszystko. Opór trwa! Nie jesteśmy sami we wszechświecie! Kosmopolitania będzie wyzwolona!
Z kryjówki w stolicy Cesarstwa Kosmopolitanii dla Wyzwolonej Kosmopolitanii depeszował
Marcin 11 Pryt aka Gówno z Gówna 03-06-2011
-----------------------------------------
Relacja rysunkowa z akcji bojowników getta w Cesarstwie Kosmopolitanii pod tytułem "Na przyjęciu u Cezara" w Lampie nr 06/2011 od 15.06.2011 w kioskach, empikach i księgarniach z dystrybucją prasy kulturalnej.
------------------------------------------

środa, 1 czerwca 2011

Twórzmy Międzygalaktyczne Brygady!!!! CEASAR ZERO PROBABLY DEAD!!!!

TUNEZJA , LIBIA, SYRIA, JEMEN,  
HISZPANIA
FRANCJA, WŁOCHY, NIEMCY, POLSKA

WSZECHŚWIAT POWSTANIE! 
WYZWOLIMY KOSMOPOLITANIĘ!
 CEASAR ZERO
PROBABLY DEAD!!!!

To chyba już koniec,  a na pewno schyłek. Myślałem, że to potrwa dłużej. Klezmerzy z ludzkiego getta zaatakowali dwór Cezara. Prawdopodobnie zginął Cezar Zero!  W stolicy Kosmopolitanii przemawiał do tłumów Flamiusz Xerus, co może świadczyć o śmierci Zero. Gdyby Xerus przejął schedę po Zero , jest duża szansa na upadek całego Cesarstwa. Flamiusz Xerus nie jest w stanie skupić wokół siebie poważnej większości Operatorów. Nie można zaprzepaścić tak korzystnego układu planet. Jesli gdzieś cierpicie i jesteście gnębieni przez sługusów i Operatorów Cezara Zero,  nie poddawajcie się! Już niedługo! 
Dzielcie się i pomagajcie 
wszystkim potrzebującym istotom gdziekolwiek jesteście we wszechświecie. 
Twórzmy Międzygalaktyczne Brygady. 
Cesarstwo Upadnie!!!!
Wkrótce!

ze stolicy Cesarstwa Kosmopolitanii dla Wyzwolonej Kosmopolitanii
depeszował 
Marcin 11 Pryt aka Gówno z Gówna 01-06-2011